Wyprawka na przyszłość
Wrzesień jest dla domowych budżetów niezmiennym obciążeniem związanym z powrotem do szkoły. To jednorazowa wyprawka, która powinna wystarczyć na cały rok. A czy myśleliście o wyprawce, która powinna wystarczyć na start w dorosłe życie waszych dzieci?
Z danych Centrum Badania Opinii Społecznej za rok szkolny 2014/2015 wynika, że rodzice musieli średnio wydać na wyprawkę szkolną dla jednego dziecka prawie 830 złotych. Jeśli dodać do tego obowiązkowe zajęcia szkolne i przedszkolne oraz zajęcia pozaszkolne, to zgodnie z badaniami Biura Informacji Kredytowej i Biura Informacji Gospodarczej, musimy doliczyć do tej kwoty odpowiednio ok. 85 i 45 złotych.
W tym roku średni wydatek na wyprawkę szkolną oszacowano w cyklicznym badaniu „Barometr Providenta” na 580 złotych. Sieć handlowa Tesco wyliczyła z kolei, że prawie 37% rodziców wyprawiających dzieci do szkoły wyda na niezbędne przybory dla nich od 300 do 500 złotych.
Spis treści
Nie oszczędzamy, choć jest na co odkładać
Badania pokazują, że wyprawienie dzieci do szkoły przychodzi nam łatwiej niż wyprawienie ich w przyszłość. Jak wynika z „Prudential Family Index” ponad 75% Polaków nie odkłada żadnych środków finansowych na przyszłość swoich dzieci i tylko 47% planuje zacząć to robić. I choć 57% badanych uważa, że koszty utrzymania dzieci w przyszłości wzrosną, niemal co trzecia ankietowana osoba stara się o tym nie myśleć i nie skupiać na tym, ile odłoży na przyszłość swojego dziecka. A jest na co odkładać. Prawie 80% Polaków wskazuje na potrzebę sfinansowania studiów dzieci w przyszłości, 48% badanych mówi o chęci zapewnienia swoim dzieciom ich pierwszego mieszkania, a co trzeci badany wskazuje na wesele jako na finansową inwestycję w przyszłość potomstwa.
– Jesteśmy bardzo niekonsekwentni w kwestii oszczędzania z myślą o przyszłości swoich dzieci – stwierdziła w portalu Biznesnafali.pl dr Aleksandra Piotrowska, pedagog i psycholog dziecięcy. Komentując badanie „Prudential Family Index” ekspertka dodała: – Nie jesteśmy społeczeństwem nawykłym do oszczędzania, do szanowania pieniądza i wychodzenia z założenia, że ziarnko do ziarnka a zbierze się miarka. (…) intelektualnie jesteśmy przekonani, że musimy oszczędzać, bo to jedyna możliwość, żeby w przyszłości móc zrealizować założenia związane z dziećmi. Jednak niewielu z nas potrafi systematycznie, każdego dnia, tygodnia, miesiąca oszczędzać i doprowadzić do odkładania pewnej kwoty pieniędzy.
Do skarpety czy z pomocą banku?
Zdaniem dr Piotrowskiej oszczędzać możemy w bardzo prosty – zabawny, acz skuteczny sposób. – Kupujemy skarbonkę i umawiamy się, że np. każda pięciozłotówka jest do niej wrzucana. Innym sposobem jest wrzucanie do skarbonki raz w tygodniu wszystkich drobnych znalezionych w portmonetce – radzi znana psycholog i pedagog dziecięcy.
Maciej Samcik, dziennikarz „Gazety Wyborczej” i autor książek na temat oszczędzania wskazał z kolei na zewnętrzne możliwości zabezpieczania przyszłości potomstwa. – W oszczędzaniu na przyszłość dzieci najważniejsza jest konsekwencja i systematyczność. Jeśli ktoś ma te cechy, to aby stworzyć fundusz gwarantujący dzieciom dobry start w dorosłość wystarczy zwykłe konto oszczędnościowe, zlecenia stałe opiewające na 100-200 złotych miesięcznie i przelewanie co jakiś czas części powstającego w ten sposób osadu na lokaty, inwestowanie ich w miarę bezpieczne odmiany funduszy inwestycyjnych czy w obligacje – tłumaczył Samcik w serwisie Totalmoney.pl.
Można pójść o krok dalej w próbie konsekwentnego oszczędzania na przyszłość dzieci. – Nie wielokrotnie powtarzana lokata, nie konto oszczędnościowe, ale bezpieczny plan systematycznego oszczędzania (PSO), który pozwoli przez kilkanaście lat odkładać na przyszłe wydatki potomka – przekonywał do PSO Mateusz Gawin, redaktor portalu Bankier.pl. Okazuje się jednak, że oferta podobnych programów jest w Polsce znikoma. – Zdecydowana większość podobnych produktów obliguje do przeznaczenia części deponowanych środków w fundusze inwestycyjne. (…) Zważywszy na zakup jednostek uczestnictwa w funduszach, może okazać się, że na programie nie zarobi się wcale. Banki mimo to chwalą się, że nawet na najbezpieczniejszym wariancie PSO w ostatnich latach stopa zwrotu wyniosła znacznie więcej niż na lokacie – tłumaczył Gawin w portalu Bankier.pl.
Konto lub fundusze – sprawdzone sposoby
Pytanie zatem, co wybrać, na jaki sposób oszczędzania na przyszłość dzieci się zdecydować? – Jeszcze do końca marca ubiegłego roku dostępne były ciekawe programy systematycznego oszczędzania. Na obecną chwilę nie polecałbym żadnego produktu typu PSO. Być może sytuacja zmieni się za kilka miesięcy, kiedy to unormuje się otoczenie prawne i na rynek powrócą dobre programy oszczędnościowe – podsumowuje Gustaw Breik z Notus Doradcy Finansowi. Zdaniem Breika na ten moment możemy oszczędzać na przyszłość naszych pociech na dwa podstawowe sposoby. – Po pierwsze konto oszczędnościowe, na którym możemy zyskać średnio od 1% do 3% w skali roku. Po drugie – fundusze inwestycyjne. Tutaj potencjalny zysk może być dużo wyższy, ale musimy liczyć się z możliwością straty części zainwestowanych środków – wyjaśnia doradca finansowy Notus. Warto podkreślić, że to od nas zależy czy wybierzemy fundusz bezpieczny, który nie powinien stracić, ale też nie przyniesie pokaźnych zysków, czy fundusz agresywny, który powinien zarobić dużo więcej lecz przy wyższym ryzyku. Oczywiście inaczej inwestuje się kapitał jednorazowy, a inaczej środki zbierane w sposób systematyczny. Ważny jest też okres inwestycji. Przykładowo, jeżeli chcemy inwestować po 200 zł miesięcznie przez okres 20 lat, spokojnie możemy inwestować w dobry fundusz o podwyższonym ryzyku, gdyż w długiej perspektywie z dużym prawdopodobieństwem zarobimy więcej niż na funduszu bezpiecznym. – Obydwa rozwiązania – konta oszczędnościowe i fundusze inwestycyjne – mają pewien minus. Otóż mamy pełną dowolność wpłat, tzn. w każdej chwili możemy zawiesić wpłacanie środków oraz dokonać wypłaty zgromadzonego kapitału – zauważa Gustaw Breik.
Przezorny zawsze ubezpieczony
W ostatnim czasie dużym powodzeniem wśród klientów cieszą się także produkty ubezpieczeniowe ze zwrotem wpłaconej składki. Coraz więcej osób ma świadomość tego, że poradzi sobie z finansowaniem przyszłości dziecka, gdy będzie już ono pełnoletnie. Pytanie tylko, co stanie się jeżeli zabraknie jednego z rodziców (lub oboje) w momencie, kiedy nasza pociecha będzie w wieku szkolnym lub przedszkolnym, a na koncie oszczędnościowym zdążyliśmy zgromadzić jedynie kilka, kilkanaście tysięcy złotych? – Rozwiązaniem tej kwestii jest właśnie ubezpieczenie na życie ze zwrotem składki. Wpłacamy miesięcznie składkę, zależną m.in. od sumy ubezpieczenia i naszego wieku. Na koniec okresu ubezpieczenia otrzymujemy zwrot 100% wpłaconych środków. Jeżeli natomiast wydarzy się najgorsze, rodzina otrzymuje kilkaset tysięcy złotych odszkodowania – tłumaczy Breik. Jak wylicza doradca Notus, przykładowe ubezpieczenie dla 30-latka na kwotę 100 000 zł kosztuje ok. 200 zł miesięcznie. Jeżeli dożyjemy 20 lat, otrzymujemy zwrot wpłaconych składek, czyli 48 000 zł. Mamy 100% gwarancję, że zbieramy środki w sposób bezpieczny, a w razie zdarzenia ubezpieczeniowego rodzina otrzyma świadczenie w wysokości dużo wyższej niż suma wpłaconych składek.
Źródła: Nto.pl, Total Money, Polskie Radio, Newseria – Biznes, Biznesnafali.pl
Czy wiesz, że…
• 75% Polaków nie odkłada żadnych pieniędzy na przyszłość dla swoich dzieci
• Co trzeci z nas stara się nie myśleć o tym, że w najbliższym czasie wydatki na dzieci wzrosną
• 80% rodziców zależy na zabezpieczeniu przyszłości ich dzieci poprzez sfinansowanie ich studiów (koszty nauki i utrzymania)